Antoni Kątski
(1817-1899)
pianista, kompozytor, pedagog muzyczny
Kątski Antoni biografia Sochaczew 2017
Apolinary Wiktor Kątski
(1826-1879)
skrzypek, kompozytor, pedagog muzyczny
Apolinary Wiktor Kątski był najmłodszym synem Grzegorza Kątskiego i Anny z Różyckich, urodzony w Poznaniu w 1826 roku. Naukę rozpoczął w Krakowie. Pierwsze lekcje gry na skrzypcach pobierał u własnego ojca oraz krakowskich muzyków. Potem na kilka lat wyjechali do Wiednia. Apolinary jako trzylatek i jako „wunder kind” wystąpił wraz bratem Antonim na dworze carskim w Petersburgu. Wzbudził ogromny podziw wykonaniem koncertu Pierre’a Rodego. Następne koncerty wykonywał w Moskwie i w Budapeszcie. W roku 1833, po koncercie w Wiedniu, siedmioletni Apolek, od cesarzowej Austrii Karoliny Augusty (zd. księżniczki Wittelsbach, 1792-1873), jako dowód uznania talentu małego artysty, otrzymał swoje pierwsze drogocenne skrzypce Stradivariego.
Jako jedenastoletni chłopiec, z odkrytym już talentem do gry na skrzypcach, wyjechał z rodzicami do Paryża w roku 1836. Dnia 1 lutego 1836 roku mały Apolinary razem z braćmi dał wielki koncert w Paryżu w sali Ratuszowej (Hotel de Ville), na którym rozbudził niesłychany zapał i jednocześnie nazwany został „genialnym artystą”. Pierwsze zachwyty dodały bodźca rodzicom małego Apolka (tak pieszczotliwie nazywany był przez rodziców – przyp. aut.), do wyruszenia z nim na tourné artystyczne do Londynu w 1838 roku.
W liście do Karola Hoffmana z 3 sierpnia 1838 r. Niedźwiecki opisuje obszernie pobyt Kątskich w Londynie, w tym jeden u Lorda Stuarta, który odbył się 30 lipca 1838 roku: ” …Dzień wyznaczony na drugą zabawę wiejską był 30 lipca, jak się pokazało, w nieczem niepodobny do pierwszego, słotny, zimny i odrętwiający […] Publiczność była cieńka, a zatem nie ta, która się zebrała zeszłą razą […] ale za to godna od nas większej podzięki, bo się dla nas li tylko zgromadziła […] Na tej zabawie grał na skrzypcach Apolinary Kątski, chłopczyna dwunastoletni. Grał wyśmienicie, nie stracono dźwięku ani jednego, które wydobył, wszystko było uchem i uniesieniem, na prośbę osób wystąpił po raz drugi i dał się słyszeć w wariacjach Berriota. Anglicy stojący i słuchający wymienili sobie obserwacje o grze, które były zalotne i pochwalne dla Apolinarego. Lord Stuart zaprezentował go później księżne Sutherland, która go dobrze wymęczyła pytaniami. Księżna Sutherland dama dworu królowej angielskiej, stąd droga się ściele Apolinaremu do królowej, bo księżna do siebie państwa Kątskich zaprosiła…”.
Relację z pobytu Kątskich u księżnej Sutherland przedstawia Niedźwiecki w liście do Januszkiewicza z dnia 7 sierpnia 1838 r.: „….księżna Sutherland miała państwa Kątskich u siebie w sobotę przeszłą. Obsypała ich takimi istotnymi grzecznościami, że lord Stuart i sami państwo Kątscy nie posiadają się z radości, rokują dużo z tego. Za oznajmieniem ich przybycia księżnie, wyszła naprzeciwko nich z córeczką księżny i przyjęła ich we wschodnim pokoju i zaraz powiodła ich do drugiego, gdzie goście i księżna bawili. Księżna ich natychmiast uprzejmie przywitała, prezentowała im swoją dość liczną rodzinę, siadała przy Apolinarisiu, rozmawiała z nim, chwaliła, cieszyła się z jego gry, dziękowała za granie i ledwie trzecim razem nasycić się nie dała. Grał u niej przeto trzy razy, słuchany był z przyjemnością i otrzymał obietnicę, że się księżna postara, ażeby Apolinary grał u królowej….”
W Londynie Kątscy bardzo szybkim czasie osiągnęli zamiar, z którym przyjechali na „wyspy”. Królowa Wiktoria przyjęła młodego Apolinarego i jego rodziców już 10 sierpnia 1838 roku, o czym pisze obszernie L. Niedźwiecki w listach do Januszkiewicza
Z Londynu Apolinary wraz z rodzicami wraca do Paryża, dając kilka znanych koncertów, echa których dotarły do uszu samego Paganiniego, mieszkającego w tym czasie w Paryżu, który zapragnął usłyszeć młodego Apolinarego. Jakież było ogólne zdziwienie, kiedy dowiedziano się, że Paganini słysząc grę młodziutkiego Kątskiego, był niezmiernie nią uradowany, całując chłopca i wydając mu pisemne zaświadczenie: „ Avendo inteso l’esecuzione de varrii pezzi musica sul violino dal Sig. de Kontski, giovinetto di 11 anni, ed avendulo trovato degano di essere annoverato fra i primi professori concertisti di tale instrumento, reputati celebri, mi permetto di dire, che perseverando egli in queta nell’arte, col progresso del tempo, superare i sopra accenati artisti. Parigi, 3 Maggio 1938. Nicolo Paganini [tłum.: „(….) słyszałem różne dzieła muzyczne wykonane na skrzypcach przez Pana Kątskiego, jedenastoletniego młodzieńca, i gdym go znalazł godnym zaliczenia pomiędzy pierwszymi mistrzami na tym instrumencie, nawet najsłynniejszymi, pozwalam sobie powiedzieć, że jeżeli wytrwa dalej w tej piękniej sztuce, to z biegiem czasu, prześcignie wyżej wspomnianych artystów….”]
Następne lata młody artysta spędził na łonie rodziny, pod opieką matki i starszego brata Karola. Dni schodziły mu na edukacji muzycznej, podnosząc kunszt swojego warsztatu. Nie wiadomo w którym roku, a było to z pewnością przed 1845 rokiem, kiedy minęła „…pierwszego dzieciństwa pora, obrał sobie osobny pokoik w jednej z ciasnych uliczek Paryża, na największym piętrze, i tam lubił się zamykać, by całe noce grać, marzyć, i łzawym okiem spoglądając w przyszłość, gotów był już nie raz wylecieć z gniazdka rodzinnego, by o własnych siłach rzucić się w świat szeroki! Tu, w tej cichej ustroni z niewinnej duszy młodzieńca, z tego źródła, w którem z taka dokładnością odbijają się wszelkie wrażenia, rodziły się najpiękniejsze utwory, któremi tak hojnie cudny świat harmonii wzbogacił….”, artysta poświęcał się pracy twórczej i kompozytorskiej. Niestety brak jest jakichkolwiek śladów w dokumentach źródłowych za lata 1839-1845.
W grudniu roku 1845 koncertuje w Nantes (dał ich w sumie osiem) a w lutym 1846 roku dawał koncerty w Bordeaux (około 10). O przebiegu pobytu w Nates dowiadujemy się znów z notatek Niedźwieckiego z 16 grudnia 1845 r., w której pisze: „.…Apolinary Kątski urządził tam (w Nantes) koncert dla młodzieży szkolnej, „Seanse musicale gratuite”, a frekwencja była tak wielka, że koncert odbył się w Hotel de Wille (ratusz) i z inicjatywy Apolinarego urządzono składkę na niezamożnych uczniów…”.
W roku 1846 gdy już jako dorosły człowiek, mający prawie 20 lat, jego kariera natrafiła na barierę, która postawiła znak zapytania, co dalej? Ciężka choroba nogi i związana z nią niemożność koncertowania, postawiła przed Apolinarym pytanie o dalszy los jego kariery. Jedna kilka miesięcy rekonwalescencji, a także troska i opieka przyjaciół, pozwoliła Apolinaremu powrócić na wirtuozowską scenę. Doświadczenia zdrowotne i problemy z tym związane, wyczuliły i tak wrażliwego na ludzką krzywdę i nieszczęścia młodzieńca. Od tej pory część swoich honorariów przeznaczał na ubogich i potrzebujących.
W roku 1848 Apolinary Kątski opuścił Francję, jeżdżąc z koncertami po Niemczech, Anglii, Belgii i Rosji. Warto w tym miejscu przytoczyć kilka przykładów dobrej prasy jaką Kątski obsypywany był w trakcie tych występów, i tak dyrektor orkiestry teatralnej we Frankfurcie, Karl Guhr, ten sam, który towarzyszył Paganiniemu w jego podróżach po Niemczech, najlepszy i najbardziej bezinteresowny „ocenicz” talentów, współczesna wyrocznia wirtuozów i kompozytorów, wydrukował w dzienniku Didaskalia 27 maja 1848 roku, następującą opinię „….Współczesne polityczne wypadki pozbawią nas zapewne na długo, odwiedzin znakomitych wirtuozów, co jak przelotne ptaki, zachwycają swym talentem już te, już owe miasta w muzykalnej swojej podróży. Jeden tylko z tych ulubieńców muz, Apolinary Kątski, uczeń Paganiniego, stanowi pocieszający wyjątek. W przeszły poniedziałek, młody ten, niezrównany artysta, ucieszył nas danym przez siebie koncertem, w tutejszym teatrze. Niepodobna wyrazić entuzjazmu tutejszej publiczności, wywołanego czarodziejskim jego smyczkiem, co raz pogrąża słuchacza w smutek, to wprawia go w zachwycenie. Po każdej sztuce brzmiało w sali ogólne i głośne zadowolenie. Jego flanżeloty, trele i wynalezione przez niego pizzi-arco (powstałe z jednoczesnego użycia smyczka i pizzi-cato) z niczym nieporównywalne; metoda zaś i kompozycje, do takiego stopnia są oryginalne, że stanowią wyjątek ze wszystkiego dotychczas słyszanego. Kątski doskonale pojął wszystkie muzykalne szkoły wielkich mistrzów, i często zdarzało się we Francji, że w ciągu jednego wieczora, grał koncert klasycznego Rodego lub Viottego, tremolo eleganckiego Beriota i karnawał oryginalnego Paganiniego, zupełnie w duchu z tych tak różnych trzech rodzajów szkół. Ale sam Kątski w zupełnem znaczeniu wyrazu jest samoistnym artystą i idzie własna swą drogą, którą sobie utorował w muzykalnym świecie.
Pisząc o pochlebnych recenzjach publikowanych w ówczesnych pismach niemieckich, francuskich, angielskich, kreślonych przez najsłynniejszych krytyków muzycznych, twierdzi Kirkor, iż z powodzeniem wydać można by odrębny tom poświęcony krytyce twórczości Kątskiego. Wspólnym jednak mianownikiem dla wszystkich recenzji, może stać się krytyczny frazes zamieszczony na łamach ówczesnej gazety wrocławskiej Allgemeine Oder-Zeitung Nr. 16, 1848, który brzmi następująco: (…) Pan Kątski powinien być zaliczonym do rzędu największych wirtuozów wszystkich czasów(….).
Również większość ówczesnych krytyków muzycznych piszących do pism niemieckich, francuskich czy angielskich, zgodna była co do faktu, że po Paganinim nikt nie grał tak, jak jedyny jego uczeń Apolinary Kątski, (…) a grał nie ślepo trzymając się metody swojego mistrza, ale tworząc własny, swój rodzaj, który ile oryginalny, tyle niepodobny jest do naśladowania; iż nikt tak nie wykonywał sztuk Paganiniego, jak ten, któremu Paganini otworzył wszystkie tajniki swojej cudownej metody(…).
W roku 1848 Apolinary Kątski podróżując po Niemczech z koncertami, odwiedził Wrocław, w którym dał 9 koncertów i tyleż samo w Gdańsku i Królewcu. W tym też roku wrocławska i krakowska Akademie, włączyły go w poczet swoich członków, zaś Uniwersytet Albertina w Królewcu wyróżnił go honorem Doktora Sztuk Wyzwolonych.
W grudniu 1850 roku, stanął Apolinary pierwszy raz w Warszawie. Zagrał tu pięć koncertów. Trudnym jest zacytować wszystkie pochlebne i entuzjastyczne opinie, które ukazały się w warszawskiej prasie. Miasto doceniło artystę i oddało mu hołd. Grono wielbicieli urządziło pożegnalna ucztę, na której odczytano okolicznościowy wiersz:
„Chlubo nasza, Mistrzu młody, Tyś poświęcił dla nauki,
Najpiękniejszy wiek swobody, byle wydrzeć tajnie sztuki!
I zdobyłeś cel twych marzeń, i zyskałeś palmę sławy,
I z nią stajesz wśród Warszawy, by piętnować moc twych wrażeń.
Dziś więc dla Cię Mistrzu młody, niesiem jeszcze hołd ostatni,
A tym hołdem… skromne gody, a na godach… toast bratni.
A w toaście cześć i Tobie, i dla mistrza i zawodu,
Co wskrzesili w Twej osobie chlubę ziomków i narodu!
Jesienią 1850 roku Apolinary Kątski wraz z bratem Antonim zdecydował się na podróż artystyczną po Imperium Rosyjskim. Początkowo występowali w duecie, by dalsze tourné kontynuować oddzielnie. W marcu 1851 roku Apolinary dał swój pierwszy koncert w Petersburgu. Artysta obawiał się tego występu, ponieważ dotarły do niego głosy o niechętnej mu publiczności i krytykach. Już jednak pierwsze tony jego rzewnych skrzypiec rzuciły na kolana zgromadzoną w Michajłowskim Teatrze petersburską publiczność. Ten wspaniały, rozkochany w artystach naród natychmiast uznał w Polaku geniusza. Kolejne występy były już tylko jednym pasmem sukcesów. Jedyne problemy jakie miał artysta to małe sale koncertowe, nie spełniające warunków dla gromadzących się tłumów. Sala Michajłowskiego Teatru okazał się zbyt małą dla potrzeb publiczności. Stąd koncerty odbywały się w Teatrze Wielkim i w Sali Zgromadzenia Szlacheckiego. Jak pisała wydawana przez Polaka, Tadeusza Bułharina, petersburska „Północna Pszczoła” (nr 86/1851): „(…) gdyby wielki teatr miał potrójną ilość miejsc, jeszcze niepodobieństwem by było zadość uczynić żądaniu chciwej słyszenia publiczności”. W Petersburgu doszło także do kolejnego już spotkania Kątskiego z Wieniawskim. Obaj artyści nie pałali do siebie sympatią, będąc zazdrosnymi o swoją sławę.
Po koncertach w Petersburgu, artysta udał się na prowincję Imperium. Przejechał bez mała cały obszar Imperium od Tuły do Odessy, zwiedził Mołdawię, Wołoszczyznę i Galicję. Z Odessy po wielkim pożegnaniu w dniu 25 października 1851 roku udał się do Mołdawii. W Jassach został przyjęty na specjalnej audiencji przez Hospodara Mołdawii ks. Grigorie Alexandru Ghica (+1857), zaś 23 grudnia w pałacu księżnej Katariny Maurocordato, zgromadziła się cała mołdawska arystokracja wraz z Hospodarem, by oddać się uczcie wiruozowskich popisów naszego bohatera. Hospodar koncertem był zauroczony, stąd prosił Kątskiego o jeszcze jeden koncert, który odbył się w Teatrze Wielkim w Jassach. Za artystyczne doznania, w dowód szczególnej podzięki Hospodar podarował Apolinaremu Kątskiemu bardzo rzadki i cenny puchar, który z kolei był darem cesarza Leopolda I dla króla polskiego Jana III na pamiątkę oswobodzenia Wiednia od Turków w 1683 roku. Pisze dalej Kirkor, iż puchar ten potem (jako dar króla Jana III dla generała Marcina K. Kątskiego) przeszedł w inne ręce, jednak nie podaje on w jaki sposób wszedł w jego posiadanie władca Mołdawii, (….) Jest półgarncowy, dookoła wysadzany medalami wykazującemi wypadki Tureckiej wojny 1683 roku. Na wierzchu medal z wizerunkami Jana III i napisem: „Joannes III D.G. Rex Polonorum.” Nad tym orzeł z rozpostartemi skrzydłami. Na dole inny z popiersiem Henryka IV Króla Francuzkiego i Marii Krystyny, a wokoło medale z wizerunkami rozmaitych współczesnych bohaterów, Wszystko roboty nader pięknej”.
Następnie Apolinary Kątski z Mołdawii udał się do stolicy Wołoszczyzny Bukaresztu, gdzie został przyjęty na uroczystej kolacji, przez Księcia Barbu Bibesko-Stirbeja (+1869) z podarkami dla artysty. Na koncertach zaś tłumnie bywali bukaresztanie.
Z Bukaresztu Kątski udał się do Lwowa, gdzie z wielką radością i estymą przyjmowany był przez lwowian, na czele z hr. Agenorem Gołuchowski, C.K. Namiestnikiem Królestwa Galicji i Lodomerii.
Wracając jeszcze do pobytu w Rosji, Kątski koncertował w salonach petersburskich wraz z bratem Antonim Kątskim u ks. Golicynów, ks. Szachowskich i. in.
We wszystkich odwiedzanych miastach, hołdując zasadom charytatywnej działalności, wirtuoz przekazywał niemałe sumy na zakłady opiekuńcze dla biednych. Zjednywał sobie serca nie tylko ubogich i potrzebujących. Często zapraszany był do posiadłości rosyjskich arystokratów na terenie całej Rosji. Koncertował w Charkowie, Odessie i Jałcie oraz w Kijowie w rezydencjach polskich arystokratów. Okres koncertów artysty w Rosji trwał z przerwami od 1851 do 1857 roku.
Jak wielką radość sprawiał Polakom np. w Kijowie swym graniem, niechaj posłużą słowa wspomnień, naówczas młodego studenta kijowskiego uniwersytetu, księcia Włodzimierza Światopełk-Czetwertyńskiego:
„…artyści sławy europejskiej zjeżdżali z koncertami. Przed moją bytnością w Kijowie przyjeżdżał Liszt, a w mojej już obecności koncertowali bracia Wieniawscy i Apolinary Kątski, który nas, studentów, tak rozentuzjazmował, żeśmy go na rękach wynieśli do powozu po skończonym koncercie”.
O uroczystym przyjęciu Apolinarego Kątskiego przez młodzież studiującą w Kijowie w roku 1857, o wieczorze z udziałem dwóch wieszczów Apolinarego Korzeniowskiego (ojca Conrada – przyp. aut.) i Tadeusza Komara pisze obszernie Wacław Lasocki (1837-1921) w swoich „Wspomnieniach z mojego życia”.
W marcu roku 1852 Kątski stanął wreszcie w Moskwie. Nie sposób wypisać tu wszystkie pochwalne recenzje, które wirtuoz otrzymał w prasie moskiewskiej. Teatr Wielki wypełniony był zawsze po brzegi, nigdy nie było próżnego miejsca, wręcz zawsze organizowano tzw. dostawki. Koncertów w Moskwie Kątski dał sześć, z czego cztery były dochodem artysty, pozostałe dwa na cele charytatywne.
Dnia 20 kwietnia 1852 roku Apolinary Kątski opuścił Moskwę, wielkimi owacjami żegnany. Stanął na dwa dni w Petersburgu, dając ostatni koncert i 28 kwietnia przybył do Wilna. Następnie 12 maja dał pierwszy oficjalny koncert dla publiczności w Auli byłego Uniwersyteckiego gmachu, która zapełniła się 600 słuchaczami. 20 maja artysta dał drugi koncert w tym samym miejscu. Sala przepełniona, publiczność zachwycona i uniesiona, przez godzinę nie przerywała owacji. Ze względu małą salę, w której odbywały się poprzednie wileńskie koncerty Kątskiego, wybrano zatem największą salę jaka była wówczas w Wilnie. Był to gmach do ćwiczeń wojska, usytuowany na placu Św. Jerzego, który naprędce przystosowano do tak godnego występu. Warto też przytoczyć tu owacyjne przyjęcia jakie zgotowano artyście. Adam Kirkor opisuje jedną z nich, która odbyła się 18 maja 1852 roku w podwileńskim Antokolu, w pięknie urządzonej willi biskupa wileńskiego Wacława Żylińskiego, zebrali się z tej okazji najbardziej znamienici obywatele Gubernii Wileńskiej. Gospodarzami przyjęcia byli, jak podaje Kirkor, hr. Eustachy Tyszkiewicz znany archeolog i Kurator Honorowy Gimnazjum Mińskiego, były marszałek Teofil Benisławski. Wśród gości znaleźli się licznie literaci i artyści wileńscy a także cała plejada co znaczniejszych urzędników. W trakcie Apolinary Kątski, wzniósł toast za zdrowie mieszkańców Wilna. Po obiedzie zaś, hr. Eustachy Tyszkiewicz w imieniu obecnych poprosił artystę, o przyjęcie na pamiątkę pobytu wirtuoza w Wilnie, obrazu, przedstawiającego epizod z dziejów jednego z najsłynniejszych jego przodków – generała-kasztelana krakowskiego Marcina K. Kątskiego. Obraz był kopią synnego dzieła malarza doby stanisławowskiej Józefa Peszki (1767-1831), a należącego do rodziny Osztorpów, znajdującego się w ich majątku Dukora pod Mińskiem. Wg Kirkora obraz opisuję następującą scenę: „(….) w roku 1699, Komendant Turecki, oddając twierdzę Kamieniec Podolski generałowi Marcinowi Kątskiemu i okazując składy prochu w lochach podziemnych, zapala lont i chce jednym poruszeniem ręki siebie, polskiego jenerała i całą twierdzę w powietrze wysadzić. Wtenczas Kątski z niesłychaną przytomnością chwyta lont, gasi go, i przez to ocla siebie i miasto(….)”. Szczegóły przejmowania twierdzy opisano w rozdziale o generale M.K. Kątskim. Sama kopia obrazu, oprawiona w ramy z dwiema tarczami, z których na jednej wygrawerowany był rok 1699, a na drugiej rok 1852, a zatem daty słynnego wyczynu Marcina Kątskiego oraz data pobytu Apolinarego w Wilnie.
Apolinary zagrał jeszcze kilka koncertów w Wilnie, by 28 maja w Katedrze Wileńskie dać trzykrotny koncert, a po obiedzie wydanym na jego cześć wirtuoza, przez bpa Wacława Żylińskiego, pożegnał Wilno i drogą przez Petersburg udał do Moskwy, w której 24 czerwca miał objąć stanowisko skrzypka-solisty Jego Cesarskiej Mości Aleksandra II po Belgu, Henri Vieuxtempsie. Po otrzymaniu zaszczytnego tytułu oraz patentu z numerem 2433, skrzypek na własne życzenie zrezygnował z wynagrodzenia.
Po powrocie z Rosji w roku 1859, Apolinary Kątski pozostaje na stałe w Warszawie, gdzie daje koncerty, ku uciesze warszawskiej publiczności. Od roku 1861 Apolinary Kątski poświęca się pracy twórczej i pedagogicznej. Zakłada Instytut Muzyczny Warszawski, który przejmuję spuściznę po założonej przez Wojciecha Bogusławskiego Szkoły Dramatycznej dla aktorów i śpiewaków, a w 1821 roku, z inicjatywy znanego dyrygenta, kompozytora i pedagoga Józefa Elsnera została przekształcona w Instytut Muzyki i Deklamacji (Konserwatorium). Szkoła Elsnerowska w roku 1826 podzielona została na dwie jednostki Szkołę Główną Muzyki, działającej w strukturze uniwersytetu oraz szkołę obejmującą kształcenie podstawowe i średnie (Szkoła Dramatyczna i Śpiewu). Elsnerowska Szkoła Muzyki przestała istnieć w roku 1831, po upadku powstania listopadowego. Kątskiemu w trudnościach związanych z uzyskaniem zgody na reaktywację Instytutu, z pomocą przyszedł wielki książę Konstanty Mikołajewicz (1827-1892), wielki książę, generał i admirał floty Imperium Rosyjskiego, namiestnik Królestwa Polskiego, który grywał w Petersburgu z Apolinarym Kątskim jako wiolonczelista i członek kwartetu Kątskiego. Nieocenioną pomoc skrzypkowi oddała muza i opiekunka poetów i muzyków, Maria Kalergis. Warto dodać, iż Instytut Muzyczny Apolinarego Kątskiego był jedyną polska szkołą w tym czasie, w Kraju Prywiślańskim, z polskim językiem wykładowym.
Reaktywowany przez Apolinarego Kątskiego Instytut działał do roku 1919, kiedy po odzyskaniu niepodległości, został upaństwowiony i otrzymała nazwę Konserwatorium, zaś od 7 listopada 1930 roku, za dyrekcji Karola Szymanowskiego, działała pod nazwą Wyższa Szkoła Muzyczna. Działa nieprzerwanie do wybuchu II wojny światowej. W czasie wojny zeszła do „podziemia”. Oficjalnie zas, od 1941 roku, działała niemiecka Staatliche Musikschule in Warschau. Po wojnie uczelnia otrzymała nazwę Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej, a obecnie jest Uniwersytetem Muzycznym im. Fryderyka Chopina.
Apolinary Kątski, uzyskawszy zgodę Rady Administracyjnej, … dowiódł gotowości ponad wszelką ofiarę, do jakiej tylko obywatelska gorliwość skłaniać go mogła…. jak pisał w roku 1859 w Tygodniku Ilustrowanym Franciszek Maksymilian Sobieszczański, gdzie pisał dalej (…) teraz p. Kątski oczekuje poparcia ze strony współrodaków, na których pomocy daj Boże aby się nie zawiódł. Przykład jego powinien zachęcić innych i skłonić do stosunkowych ofiar na rzecz tak chwalebną i użyteczną dla każdego. Ta sama myśl, że przybywa dla naszej młodzieży jedno jeszcze więcej ognisko nauki, powinna wpłynąć na gorliwe współdziałanie ogółu, umiejącego zapewne cenić dobrodziejstwa oświaty, w rozmaitych gałęziach wiedzy ludzkiej na kraj spływającej (…).
Instytut, o którym mowa wyżej, mieścił się w gmachu rządowym przy ulicy Ordynackiej na Tamce, zwanym pospolicie przez mieszkańców Warszawy, domem zdrowia lub pałacem ordynackim ks. Ostrogskich. W roku 1854 pałac został sprzedany magistratowi warszawskiemu i pozostawał pod zarządem komisji kwaterniczej, i dopiero w roku 1859 z łaski rządu warszawskiego otrzymał godne dla siebie przeznaczenie stając się siedzibą Instytutu. Warto nadmienić, iż od roku 1955 Pałac Ostrogskich będący siedzibą zmienionego z Instytutu na Konserwatorium, zmienił funkcję i stał się siedzibą Muzeum Fryderyka Chopina.
Apolinary Kątski swoją działalnością artystyczną, później kompozytorską i pedagogiczną jako nauczyciel wyższej klasy skrzypiec w Instytucie Muzycznym, stanowił szczególny rozdział w historii polskiej muzyki i szkolnictwa muzycznego. Wykształcił spore grono muzyków-pianistów. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje, ze względu na powiązania z twórczością Mickiewicza, Ludwik Gieryng, kompozytor pieśni kościelnych i świeckich oraz autor operetki „Słowiczek”. W dalszej kolejności kształcił Kątski w Instytucie kompozytora Zygmunta Noskowskiego (1846-1909), którego w latach 1864-1867 uczył gry na skrzypcach. Uczył gry na skrzypcach też Konstantego Antoniego Górskiego (1859-1924), kompozytora, skrzypka –wirtuoza i dyrygenta, późniejszego pedagoga, autora pieśni m.in. do słów M. Konopnickiej i Władysława Syrokomli oraz autora dwóch oper: „Margier” i „Za chlebem”. Dodać należy również, iż w latach 1872-1878 w czasie gdy Instytutem dyrektorował Apolinary Kątski, wykształcenie muzyczne odbierał Ignacy Jan Paderewski. Tu przyszły wirtuoz fortepianu, od podstaw rozpoczynał naukę gry na fortepianie oraz kompozycji, z roczną jednak przerwą za tzw. „niewłaściwą postawę i krnąbrność”. W czerwcu 1878 roku zdał ostatnie egzaminy. Na koncercie dyplomowym zagrał pierwszą część Koncertu a-moll Edwarda Griega, a na popisie kompozytorskim zaprezentował pieśń Dola swojego autorstwa (wg słów Władysława Syrokomli), za co dyrektor A. Kątski przyznał mu „patent” ukończenia Instytutu Muzycznego, dzięki któremu, a także dzięki przychylności Apolinarego Kątskiego, mógł podjąć pracę w tymże Instytucie jako nauczyciel fortepianu w klasie „niższej”.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na niesprawiedliwość dziejową jaka spotkała tego zasłużonego dla Ojczyzny artystę i pedagoga. Jest rzeczą „umyślną”, że przez ponad 130 lat, krytycy muzyczni jak również mentorzy kultury polskiej, unikali nazwiska Apolinarego Kątskiego, jak by obłożonego anatemą, co wiązało się z przeświadczeniem, jakoby Apolinary Kątski był winowajcą przedwczesnej śmierci Stanisława Moniuszki, a w świecie polskiej muzyki, jakby nie wypadało wspominać dobrze tej postaci. Było to bardzo niesprawiedliwe potraktowanie artysty, postaci tak zasłużonej dla kultury polskiej. Stanisław Moniuszko (1819-1872) był pedagogiem zatrudnionym od roku 1863 w Instytucie Muzycznym kierowanym przez Apolinarego Kątskiego. Jednak Moniuszko na kilka lat przed swoją śmiercią, zachłyśnięty sławą muzycznego wieszcza, a jednocześnie stając się czymś, jakbyśmy to dziś nazwali – celebrytą lub VIP-em, zaniedbywał swoje obowiązki pedagogiczne wobec uczniów w Instytucie, za co Kątski miał mu często zwracać uwagę, w dość kolokwialnym tonie, co nie wynikało bynajmniej z zazdrości o sławę jaką wówczas posiadał Moniuszko.
Obaj Panowie nie darzyli się sympatią od samego początku, a szczególna eskalacja owej obustronnej antypatii nastąpiła w roku 1857, po wystąpieniu Moniuszki w piśmie „Ruch Muzyczny”, zbijającym poglądy Józefa I. Kraszewskiego, rozegzaltowanego grą Apolinarego Kątskiego w korespondencji Kraszewskiego do „Gazety Warszawskiej”, przyznając Kątskiemu wyższość nad Chopinem. Kiedy nikt nie podniósł protestu przeciwko takiemu „niedorzecznemu” sądowi Kraszewskiego, Moniuszko wystąpił z kąśliwymi uwagami pod adresem Kątskiego, typu „talencik tego skrzypka, szarlatan skrzypiec”, itp. Polemika ta była przyczyną późniejszego między innymi do wrogiego zachowania się Kąstkiego wobec Moniuszki.
Apolinary Katski jak widać z przytoczonych powyżej zdarzeń, z całą pasją oddawał się pracy pedagogicznej oraz zarządzaniu Instytutem, pisał o nim Andrzej Piber w 1982 w pracy „Droga do sławy. Ignacy Paderewski w latach 1860-1902”, cyt. „(….)Apolinary Kątski był to człowiek, który dominował nad życiem warszawskiego konserwatorium, (….) potrafił latach 1857-1858 urzeczywistnić gorące pragnienia polskiego społeczeństwa uczelni w granicach ówczesnego państwa rosyjskiego. Zebrał fundusz założycielski i stypendialny tej uczelni w wysokości 58 tysięcy rubli, o przeszło 13 tysięcy wiecej od sumy wymaganej przez władze carskie jako zabezpieczenia materialne dla konserwatorium(….). Skupił też grono, odpowiednio do ówczesnych możliwości Warszawy i Królestwa, najlepszych muzyków-pedagogów i potrafił, podnosząc poziom nauczania w Instytucie, skutecznie bronić swej uczelni przed podstępami polityki rusyfikacji szkolnictwa w Królestwie”.
Apolinary Kątski, zajmował się również działalnością kompozytorską. Choć większość z utworów, które komponował, inspirowany myślą ich autorskiego wykonywania, większość z nich nie zdobyły takiej popularności jak jego wirtuozeria, choć były drukowane w znaczących wydawnictwach Lipska, Moskwy i Warszawy. Ogłosił drukiem kilkadziesiąt opusów, m.in.: Pokutnik, Skarga duszy utrapionej, Sny młodej kasztelanki op. 6, Odjazd i pożegnanie rycerza op. 11, utwory programowe: Kłótnia, Słowik, Echo op. 5, Kaskada op. 3, koncert skrzypcowy, 3 méditation pour piano, fantazje na popularne tematy operowe, cykl 24 etiud (tzw. Grandes Études), mazury: Diabeł op. 9, Wanda op. 10, Wielkopolanin z 1849, Sobieski z 1845 i Stefan Batory op. 2. Jednak najsłynniejszymi, i do dziś wykonywanymi, są Mazur sielankowy op. 4 z 1843 roku i sześć Kaprysów-etiud op. 16. Jednak większość z nich zostały zapomniane.
Apolinary Kątski w roku 1849 poślubił młodziutką, dość zamożną z pochodzenia, Olgę von Kleist (1832-1885), córkę mieszkającego w Rosji, pruskiego ziemianina, Michała Eufemiusza von Kleista i Olgi Kabrit. 31 marca roku 1852, tuż przed wyjazdem z żoną Olgą do Moskwy, Apolinary Kątski został ojcem pierwszego syna Jana Marcina Apolinarego, który niestety zmarł w Moskwie w dniu 7 maja 1852roku. Pochowany został na jednym z tamtejszych cmentarzy. W 1853 roku przyszła na świat córka Maria Wanda Apolonia, późniejsza nieodłączna akompaniatorka swojego ojca i utalentowana pianistka. Trzej ostatni synowie urodzili się w czasie, kiedy Kątski mieszkał już w Warszawie, Marcin urodził się w roku 1861, potem 1865 roku na świat przyszedł Zygmunt, późniejszy uznany wiolonczelista, a na koniec w 1867 roku urodził się Kazimierz Ludwik. Młodsi synowie Apolinarego nie pozostawili potomstwa. Najmłodszy Kazimierz zmarł w 1925 roku, Marcin zmarł na początku lat 30-tych. Obaj pochowani są na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie w rodzinnym grobowcu, niestety bez tablic inskrypcyjnych.
Apolinary Kątski zmarł 29 czerwca 1879 roku w wieku 54 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 2 lipca w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Pochowany został w Alei Zasłużonych Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. W styczniu 1936 roku w rocznicę utworzenia Instytutu Muzycznego Warszawskiego, na ścianie gmachu ówczesnego Konserwatorium Muzycznego (foto nr 40) wmurowano tablicę pamiątkową ku czci artysty. Jego żona Olga wyszła w 1880 roku powtórnie za mąż za NI Wolskiego, z którym miała jedną córkę Wandę (1880-1970), poślubioną Antoniemu Różyckiemu (1873-1948), dr filozofii. Olga zmarła w 1885 roku w wieku 54 lat, pochowana została obok pierwszego męża we wspólnym rodzinnym grobowcu powązkowskim.
Powyższy tekst jest ekstraktem z pracy autorstwa Roberta Antonia, zatytułowanej: „Ród Kąckich vel Kątskich z Kątów h. Brochwicz. Przyczynek do dziejów rodów rycerskich Małopolski. Studium historyczno-genealogiczne dziejów rodu od połowy XIV wieku”.
Tadeusz Koncki (1878-1924), doktor praw, wojewoda śląski II RP
Tadeusz Koncki urodził się w dniu 12 grudnia 1878 roku, prawdopodobnie jako jedyny syn Józefa (1852-1900) sędziego C.K. Sądu Powiatowego w Łańcucie i Marii Biernatówy (ur.1858). Pierwsze lata edukacji młody Tadeusz odbył w Łańcucie w szkole powszechnej. Następnie, wraz z rodzicami przeniósł się do Tarnowa, gdzie ukończył C. K. Gimnazjum im. Kazimierza Brodzińskiego. W roku 1896 rozpoczął studia na Wydziale Prawa UJ, które ukończył w 1900 roku a następnie rozpoczął tam również studia doktoranckie, które ukończył w roku 1903, ze stopniem doktora prawa.
Równolegle ze studiami doktoranckimi rozpoczął pracę jako radca we władzach skarbowych I i II instancji miasta Krakowa. W latach 1907-1910 pracował w randze komisarza powiatowego przy Urzędzie Namiestnika we Lwowie, jednocześnie w latach 1908-10 pracował w Galicyjskiej Radzie Szkolnej Krajowej. Od roku 1911 pracował jako komisarz powiatowy przy starostwie lwowskim, a od roku 1912 na polecenie Namiestnika Galicji organizował starostwo powiatowe w Radziechowie w pow. tarnopolskim, w którym później pracował jako sekretarz Namiestnictwa, kierując starostwem do roku 1918.
Po zajęciu Galicji Wschodniej przez wojska rosyjskie, ewakuował się wraz ze wszystkimi urzędami powiatu radziechowskiego, tj. do czasu zakończenia I wojny światowej i uzyskania niepodległości. W trakcie działań wojennych pełnił funkcję komisarza cywilnego dla powiatu kieleckiego, a po zakończeniu działań wojennych, mianowany został przez władze odrodzonej Polski, starostą kieleckim. Z dniem 15 lutego 1919 roku, został powołany na stanowisko radcy ministerialnego w ministerstwie Spraw Wewnętrznych odrodzonej Polski, a następnie nominowany na stanowisko naczelnika wydziału administracyjnego tegoż ministerstwa.
Od sierpnia 1922 roku, pełnił obowiązki dyrektora departamentu administracyjnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Szef Ministerstwa, minister Władysław Kiernik uwzględniając cechy i zdolności organizacyjne Tadeusza Konckiego, przeniósł go do Katowic na stanowisko kierownika województwa śląskiego, gdzie zastąpił zdymisjonowanego za brak zdecydowania w tłumieniu strajków i walk rewolucyjnych tzw. „Komitetu 21”, wojewodę Antoniego Schultisa. Stanowisko kierownika województwa objął 15 października 1923 roku (nominacja z 13.10.1923r.), zaś w marcu roku 1924 minister spraw wewnętrznych Zygmunt Hübner, mianował go wojewodą śląskim. Funkcji tej jednak nie pełnił długo. Zmarł, bowiem 2 maja 1924 roku w wieku 45 lat. Przyczyną nagłej śmierci było ostre zapalenie opłucnej i niewydolność nerek.
Wojewoda będąc człowiekiem silnym, o zdecydowanym i energicznym charakterze, miał przywrócić spokój na Górnym Śląsku, co zresztą było w zamierzeniu władz państwowych. Z wielką konsekwencją wykonywał ostre i niepopularne zalecenia rządu. Jego niekwestionowana energia mogła być wykorzystaną lepiej dla spraw publicznych, jednak choroba i śmierć, pokrzyżowała władzom te zamiary. Jeszcze na kilka miesięcy przed śmiercią, wojewoda Koncki został wybrany na prezesa Śląskiej Chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego.
4 maja, o godzinie 3 po południu rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe. Z domu wojewody przy ulicy Warszawskiej w Katowicach, nastąpiło wyprowadzenie trumny z ciałem wojewody, następnie przy trumnie modlił się ks. dr Teodor Kubina, proboszcz kościoła Mariackiego w Katowicach w asyście licznego zgromadzonego tam duchowieństwa. Następnie przemówił wicewojewoda Zygmunt Żurawski (1873-1962) i senator śląski p. Kowalczyk, po czym trumnę eksportowano w asyście rzeszy urzędników z woj. śląskiego, na czele z marszałkiem Sejmu Śląskiego Konstantym Wolnym (1877-1940) oraz delegacji z Warszawy z ministrem Władysławem Studzińskim, na dworzec kolejowy w Katowicach.
Główne uroczystości pogrzebowe odbyły się w Krakowie w dniu 5 maja 1924 roku. Na uroczystość tę, przybył specjalnie z Warszawy szef kancelarii cywilnej Prezydenta Rzeczpopolitej Polskiej, dyrektor Konstanty Lenc, wieloletni przyjaciel wojewody Tadeusza Koneckiego, który jeszcze przed ceremonią pogrzebową, udał się do domu wdowy po wojewodzie Zofii Konckiej, gdzie złożył wdowie, w imieniu Prezydenta Wojciechowskiego szczere i głębokie kondolencje.
O godz. 17-tej na cmentarzu Rakowieckim w Krakowie, rozpoczęła się ceremonia pogrzebowa wojewody śląskiego. Przed kaplicą cmentarną, ustawiły się delegacje przybyłe ze Śląska, posłowie z Sejmu Śląskiego, reprezentacje władz krakowskich na czele z wojewodą Władysławem Kowalikowskim (1860-1935), gen. broni Stanisławem Szeptyckim i licznym gronem oficerów WP, rodzina oraz publiczność. Modły żałobne przy trumnie zmarłego odprawił Administrator Apostolski ks. August Hlond wraz ks. bp krakowskim, Adamem Stefanem ks. Sapiehą. Po wyprowadzeniu trumny, nad grobem zmarłego wojewody przemawiał minister dr Władysław Studziński (1879-1964), podsekretarz stanu w Prezydium Rady Ministrów. Następnie zmarłego pożegnał wojewoda warszawski Władysław Pereświt-Sołtan (1870-1943) a w imieniu pracowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, naczelnik departamentu administracyjnego, dr Górski. Zwłoki wojewody złożono do grobu rodzinnego w kwaterze nr 20 (grób Zieleniewskich i Klugerów), rakowieckiego cmentarza.
Za zasługi położone przy organizowaniu administracji polskiej, prezydent RP Stanisław Wojciechowski, dekretem z dnia 2 maja 1923r. odznaczył Tadeusza Konckiego, krzyżem oficerskim orderu Polonia Restituta.
Tadeusz Koncki żonaty był z Zofią Klugerówną (1875-1928), córką Henryka i Józefy z domu Małutowskiej, z którą miał dwóch synów Marka (ur.1905) i Kazimierza (ur.1909) oraz córkę Ludwikę (1906-1943), zamężną za Bohdanem Rzeszotarskim, inżynierem-metalurgiem, ppor. AK, ps. „Adam” w oddz. Delegatury Rządu na Kraj.
Powyższy tekst jest ekstraktem z pracy autorstwa Roberta Antonia, zatytułowanej: „Ród Kąckich vel Kątskich z Kątów h. Brochwicz. Przyczynek do dziejów rodów rycerskich Małopolski. Studium historyczno-genealogiczne dziejów rodu od połowy XIV wieku”.
Stefan Antoni Kątski (1898-1978)
Artysta-malarz z Sanoka rodem
Sanoczanin z urodzenia, oficer Legionów Piłsudskiego, WP i PSZ na Zachodzie, artysta malarz – polichromie sakralne, malarstwo sztalugowe – postimpresjonista, znawca i konserwator dzieł sztuki, konserwator i opiekun Skarbów Wawelskich w Kanadzie w latach 1948-1961
Artykuł o Stefanie Kątskim publikowany w Tygodniku Sanockim w ramach cyklu „Biografie Ziemi Sanockiej” (str. 14-15)
https://tygodniksanocki.pl/wp-content/uploads/2018/11/TS43.pdf
Przygotował: Robert Antoń
© Materiał chroniony prawem autorskim.
Kopiowanie i wykorzystywanie treści opublikowanych na stronie www.katski.pl – zabronione.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą autora lub wydawcy.
REGULAMIN korzystania z publikacji
© 2016-2018 | All Rights Reserved| Powered by Związek Rodu Kątskich